Danny przys艂uchiwa艂 si臋 kolejnej opowie艣ci Mike'a, oczarowany jego osob膮. Popijali malinowe sorbety, spaceruj膮c po alejce miasta, pe艂nej atrakcji turystycznych. Od smako艂yk贸w do niewielkich rozrywek czy stragan贸w z pluszakami. Aktualnie trwa艂 sezon festyn贸w, dlatego te偶 uliczki przyozdobione by艂y ma艂ymi lampkami o r贸偶nych kszta艂tach i kolorach. Dan wystroi艂 si臋 na t臋 randk臋 w swoje najlepsze ubrania. Wzi膮艂 delikatnie opinaj膮ce, odrobin臋 starte ju偶, czarne spodnie i dobra艂 do nich eleganck膮, b艂臋kitn膮 koszul臋. Nie zapomnia艂 o swojej ulubionej sk贸rzanej kurtce, cho膰 w tej chwili by艂o mu w niej niezwykle gor膮co. W艂osy zwi膮za艂 w gruby warkocz i ozdobi艂 go niezapominajkami, a oczy tak tylko troszk臋… podkre艣li艂 czarn膮 kredk膮. Tym razem nie zakry艂 pieprzyka, a do wargi ponownie w艂o偶y艂 sw贸j srebrny kolczyk. Tony nie lubi艂 gdy go nosi艂, ale Tony'ego teraz tu nie by艂o. Na jego miejscu by艂 Mike. I to Mike'owi chcia艂 si臋 podoba膰.
呕a艂obnik wcale nie wygl膮da艂 gorzej. Mia艂 na sobie czerwone, sk贸rzane spodnie i czarn膮 koszul臋, odrobin臋 odpi臋t膮 przy ko艂nierzyku. W艂osy na偶elowa艂, co dodawa艂o mu uroku osobistego. Na rami臋 zarzucony mia艂 plecak, a w nim portfel, telefon, klucze oraz inne wa偶ne rzeczy. Przyjecha艂 motocyklem i nim mia艂 zamiar odwie艣膰 Danny'ego do domu. Lecz teraz nie skupia艂 si臋 na powrocie. Dan prosi艂 go, by opowiedzia艂 mu co艣 o sobie. No wi臋c opowiada艂, jednak mia艂 wra偶enie, 偶e historie z jego 偶ycia s膮 偶ywcem wyj臋te z telenoweli – wr臋cz nudne i schematyczne. Ale skoro b艂臋kitny motyl szczerze si臋 艣mia艂… to mo偶e jednak go rozbawi艂y? Fakt, utkni臋cie nog膮 w muszli klozetowej przez w艂asn膮 siostr臋 mo偶e wyda膰 si臋 komu艣 艣mieszne, ale dla Mike'a by艂o to tak 偶enuj膮ce, 偶e jego twarz pokry艂y delikatne rumie艅ce. W艂a艣nie w ten spos贸b zeszli na temat jego rodziny. Ot贸偶 Mike mia艂 dobr膮 rodzin臋. Bardzo dobr膮. I tolerancyjn膮 – trzeba doda膰. Wszyscy od pocz膮tku uczestniczyli w jakim艣 dziwnym rytuale. A przynajmniej tak s艂yszeli od znajomych. Ale! Dzieciaki by艂y po prostu wychowywane rodzinnie. Jedli wsp贸lnie 艣niadania, obiady, kolacje, czasem nawet podwieczorki. Przez ten czas rozmawiali ze sob膮, omawiali sp臋dzone dnie. M艂oda mia艂a pierwszego ch艂opaka? Obaj bracia od razu lecieli, by za艂atwi膰 go wiatr贸wk膮. Druga z si贸str wpad艂a w k艂opoty z 艂obuzami? 呕aden problem, wystarczy艂o 偶e najstarszy z braci strzeli艂 palcami, ci uciekali na drugi koniec szko艂y. A w tym czasie ojciec oczywi艣cie szykowa艂 wiatr贸wk臋. Wszyscy potem 艣miali si臋 z takich sytuacji, cho膰 czasem by艂y to naprawd臋 powa偶ne problemy. Mike za czas贸w szko艂y 艣redniej by艂… jaki by艂. To on pe艂ni艂 rol臋 straszyciela. I to nawet nie tak, 偶e komu艣 dokucza艂. Po prostu si臋 bi艂. Tak, ten 艂agodny Mike i b贸jki! A to wszystko wina tego, 偶e nie akceptowa艂 siebie. Dopiero dwa lata temu przyzna艂 si臋 rodzinie do swojej orientacji. Co przysz艂o mu bardzo ci臋偶ko. By艂 wtedy ju偶 w zwi膮zku, jednak nie trwa艂 on d艂ugo, bo 偶a艂obnik by艂 wielokrotnie zdradzany przez swojego ex.
Pocz膮tkowo rodzina br膮zowookiego by艂a zdziwiona jego wyznaniem, lecz szybko si臋 z tego pozbierali. Wsparli go. Potem wyprowadzi艂 si臋 wraz ze swoim ch艂opakiem. A rok temu tamten si臋 wyni贸s艂. Nie zostawi艂 po sobie nic. Jedynie kartk臋, gdzie napisa艂, 偶e Mike to ciota. Bo Michael liczy艂 na normalny zwi膮zek, ale jego by艂y nie docenia艂 mi艂o艣ci 偶a艂obnika. No, ch艂opak przeliczy艂 si臋 co do swoich znajomo艣ci. Skuma艂, 偶e to tak nie dzia艂a, a zwi膮zki trwaj膮ce d艂u偶ej ni偶 miesi膮c to mit. Wi臋c zacz膮艂 balowa膰. A偶 straci艂 kontrol臋. Ogarn膮艂 si臋 dopiero dzi臋ki bratu, kt贸ry zauwa偶y艂, i偶 co艣 si臋 dzieje ciutk臋 za p贸藕no. Gdy Mike by艂 ju偶 sfiksowany pod wzgl臋dem wielu u偶ywek, Marco kopn膮艂 go wtedy w ty艂, dodaj膮c tak silnej energii, 偶e jego m艂odszy brat si臋 pozbiera艂. Przez ca艂y ten czas, 偶a艂obnik ukrywa艂 przed rodzin膮 w艂asne problemy i przez pewien okres bardzo tego 偶a艂owa艂.
Michael mia艂 du偶o rodze艅stwa. Starszego brata – Marco, kt贸ry wielbi艂 si臋 w sportach ekstremalnych. Wielokrotnie bra艂 udzia艂 w wy艣cigach na szybki lot, zdobywa艂 medale i si臋 tym chwali艂. Mia艂 narzeczon膮 Dian臋, oboje spodziewali si臋 c贸rki. Potem w kolejne by艂 Mike, a nast臋pn膮 by艂a jego pi臋tnastoletnia siostra Gizela. Urocza os贸bka, lubuj膮ca w romantycznych ksi膮偶kach i sukienkach. Troch臋 kujonka, ale nikt na to nie narzeka艂. Dwunastoletnia Hana natomiast to typowa ch艂opczyca. Chodzi艂a ca艂y czas w dresie i uwielbia艂a si臋 bi膰. Mimo wszytko mia艂a dobr膮 wi臋藕 z Gizel膮 i gdy kto艣 jej dokucza艂, podwija艂a r臋kawy. Zosta艂a jeszcze Noemi. Dwuletnia g膮sieniczka, kt贸ra potrafi艂a zasn膮膰 tylko ze smoczkiem! Jakakolwiek pr贸ba oddzielenia j膮 od niego ko艅czy艂a si臋 p艂aczem na ca艂y dom, co do najprzyjemniejszych wcale nie nale偶a艂o.
Dan bardzo si臋 zachwyca艂 rodzin膮 Mike'a i ich relacj膮. Uwa偶a艂, 偶e to cudowne mie膰 w艂a艣nie tak wspania艂ych rodzic贸w oraz zgrane rodze艅stwo. Niestety 偶al sam 艣cisn膮艂 go za serce, czego Daniel wcale nie chcia艂. On by艂 sam. Oddany jako niemowlak, nawet nie zazna艂 ciep艂a matki. Zazdro艣ci艂 mu, bo w przypadku jego samego by艂o to tylko odleg艂e marzenie. U艣miech znikn膮艂 z twarzy Danny'ego, zast膮piony przygn臋bieniem. Pocz膮tkowo Mike tego nie zauwa偶y艂 i nawija艂 dalej. Ucich艂 natomiast, gdy Dan przesta艂 艣mia膰 si臋 cicho pod nosem.
– Danny, wszystko w porz膮dku? – zapyta艂, zdezorientowany zmian膮 jego humoru.
Nie zrozumia艂 co by艂o tego przyczyn膮. Powiedzia艂 co艣 nie tak? Mo偶e jednak przesadzi艂 z kompromituj膮cymi historiami i Dan stwierdzi艂, 偶e jest ma艂o inteligentnym nudziarzem? Tak, to bardzo prawdopodobne.
– Tak, nie przejmuj si臋! – B艂臋kitnoskrzyd艂y otrz膮sn膮艂 si臋, ponownie u艣miechaj膮c si臋 szeroko. Tym razem jednak nieszczerze.
Mike nie by艂 przekonany co do jego zapewnie艅. Zapyta艂 go kolejne kilka razy, jednak Dan za ka偶dym razem go zbywa艂. Atmosfera przesta艂a by膰 przyjemna, zrobi艂o si臋 niezr臋cznie i nieprzyjemnie. A to wcale nie tak mia艂a wygl膮da膰 ich randka. Danny pokr臋ci艂 g艂ow膮, zawiedziony. Podszed艂 do najbli偶szego 艣mietnika, by wyrzuci膰 pusty kubek po sorbecie. Zawi贸d艂 si臋 na sobie. Ba艂 si臋, 偶e Mike go wy艣mieje albo podejdzie do niego z dystansem, kiedy dowie si臋 o warunkach w jakich wychowywa艂 si臋 niebieski motyl. Sam zepsu艂 to wyj艣cie…
– Dan, je艣li ja naprawd臋 powiedzia艂em co艣 nie na miejscu-
– Jestem sierot膮 – przerwa艂 mu szorstko, bawi膮c si臋 nerwowo kosmykiem w艂os贸w. Powiedzia艂 mu szczerze, wi臋c liczy艂 na szczer膮 reakcj臋.
– Danny, to… – zacz膮艂 zdezorientowany 偶a艂obnik. Teraz zrozumia艂, 偶e naprawd臋 powiedzia艂 zbyt wiele! – Bardzo mi przykro… ja… powiedzia艂em zdecydowanie za du偶o. G艂upi jestem.
– Nie traktuj mnie z tego powodu inaczej! – zdenerwowa艂 si臋 Daniel. – Po prostu… by艂o mi troch臋 przykro. Ale chc臋 s艂ucha膰 jak opowiadasz o swojej rodzinie! Jest 艣wietna!
呕a艂obnik roze艣mia艂 si臋 pod nosem, czego Dan zupe艂nie nie zrozumia艂. Mike podszed艂 bli偶ej i przytuli艂 delikatnie b艂臋kitnoskrzyd艂ego. Zdziwiony Dan odwzajemni艂 u艣cisk, a jego serce zabi艂o mocniej.
– Wcale nie traktuj臋 ci臋 inaczej – szepn膮艂 mu do ucha. – Je艣li to nie jest dla ciebie nieprzyjemny temat to dobrze. Jednak… nie chc臋 by艣 by艂 smutny – Pog艂aska艂 go po policzku. – Je艣li co艣 ci臋 zasmuci to m贸w szczerze, mn膮 si臋 nie przejmuj. Zgoda?
Daniel by艂 zdziwiony. Nikt go tak jeszcze nie traktowa艂. Nigdy nie czu艂 si臋 kim艣 wyj膮tkowym czy wa偶nym. A Mike zawr贸ci艂 mu w g艂owie i sprawi艂, 偶e w艂a艣nie taki si臋 poczu艂. Zrobi艂o mu si臋 naprawd臋 mi艂o na sercu. U艣miechn膮艂 si臋 delikatnie pod nosem.
– Zgoda.
Mike uwolni艂 go z w艂asnych obj臋膰, po czym chwyci艂 d艂o艅 Danny'ego i poci膮gn膮艂 w stron臋 cz臋艣ci z rozrywk膮. Sp臋dzili kolejne p贸艂 godziny wyg艂upiaj膮c si臋 w swoim towarzystwie, po czym 偶a艂obnik zaproponowa艂, 偶e odwiezie b艂臋kitnego motyla do domu. Ten przez chwil臋 si臋 waha艂, jednak zanim si臋 obejrza艂 ju偶 wtula艂 si臋 w jego plecy, przygl膮daj膮c si臋 p臋dz膮cemu 艣wiatu, zza jego skrzyde艂. W towarzystwie Michaela czu艂 si臋 cudownie i by艂o mu naprawd臋 偶al ko艅czy膰 ju偶 ich randk臋. Ale wiedzia艂, i偶 ch艂opak mo偶e mie膰 jeszcze inne plany, dlatego nie protestowa艂.
Zatrzymali si臋 niedaleko domku Daniela i obaj zeszli z motocyklu. Mike odebra艂 kask od Dana, r贸wnie偶 zdejmuj膮c sw贸j. Pos艂a艂 mu czaruj膮cy u艣miech, a piwnooki zaczerwieni艂 si臋 odrobin臋, przez swoje w艂asne my艣li. Zagryz艂 warg臋, delikatnie ocieraj膮c si臋 nog膮 o udo 偶a艂obnika.
– Mo偶e wpadniesz… na d艂u偶ej? – szepn膮艂, u艣miechaj膮c si臋 figlarnie, gdy zauwa偶y艂 nabuzowanego ju偶 Mike'a.
– Dan… – mrukn膮艂, przyci膮gaj膮c ch艂opaka do siebie. Musn膮艂 jego wargi czule, cicho wzdychaj膮c, gdy poczu艂 kolejn膮 prowokacj臋 swojej randki. – Kusisz… – wyszepta艂 mu w usta, a Danny prychn膮艂 艣miechem.
– Mo偶e taki mam zamiar, kto wie? – Obj膮艂 go za szyj臋, bawi膮c si臋 kilkoma kosmykami bordowych w艂os贸w.
– Dzisiaj nie mog臋… – Pokr臋ci艂 zrezygnowany g艂ow膮, a Dan posmutnia艂. – Przepraszam.
– To nic… – Speszony ch艂opak odsun膮艂 si臋 od 偶a艂obnika. Podrapa艂 si臋 nerwowo po karku, a niezr臋czny u艣miech b艂膮ka艂 si臋 na jego zarumienionej buzi. – N-nie przejmuj si臋…
– Sobot臋 mam woln膮. Calusie艅k膮. Tylko dla ciebie, tak?
– …Tak.
Dan spu艣ci艂 g艂ow臋, a szcz臋艣cie sprawia艂o, i偶 nie m贸g艂 przesta膰 si臋 u艣miecha膰. Mike naprawd臋 by艂 czaruj膮cy. Nawet gdy w ko艅cu odjecha艂, Dan nie potrafi艂 przesta膰 o nim my艣le膰. Naprawd臋 cieszy艂 si臋, 偶e pozna艂 偶a艂obnika. Dzi臋ki niemu ponownie czu艂 ciep艂o w 艣rodku serca. I wiedzia艂, 偶e ch臋tnie spotka si臋 z nim w sobot臋.
Brak komentarzy:
Prze艣lij komentarz