pi膮tek, 12 marca 2021

CZERWONY BAR - 馃嵎 6 馃嵎

    Danny otworzy艂 zm臋czone oczy, pr贸buj膮c zorientowa膰 si臋, gdzie w aktualnej chwili si臋 znajduje. Gdy odzyska艂 ostro艣膰 widzenia, j臋kn膮艂 z b贸lu, gdy偶 poczu艂 jak bardzo boli go w tej chwili g艂owa. Chyba przesadzi艂… nigdy si臋 tak nie upi艂. Och, gdyby go Aiden teraz widzia艂, ale偶 by si臋 艣mia艂! 

Przetar艂 powieki, zatapiaj膮c si臋 ponownie w po艣cieli. Spa膰! Jednak sen nie mia艂 zamiaru zn贸w przyj艣膰, dlatego te偶 Danny wierci艂 si臋 na 艂贸偶ku, dop贸ki nie natrafi艂 cia艂em na co艣 twardego i ciep艂ego. Od razu otworzy艂 oczy, podrywaj膮c si臋 do g贸ry. Widok dobrze zbudowanych plec贸w i bordowej czupryny ich w艂a艣ciciela wywo艂a艂 u niego niewielkie wypieki na policzkach. W jednej chwili przypomnia艂 sobie ca艂膮 noc, przez co by艂o mu wstyd. Tak bardzo wstyd! 

Mike przeci膮gn膮艂 si臋 sennie, odwracaj膮c twarz膮 do Daniela. Otworzy艂 oczy, czuj膮c si臋 o wiele bardziej rewelacyjnie ni偶 w艂a艣ciciel mieszkania. Widz膮c nie艣mia艂y rumieniec na twarzy b艂臋kitnoskrzyd艂ego, u艣miechn膮艂 si臋 do niego s艂odko.

– Dzie艅 dobry – powiedzia艂 z trosk膮, podnosz膮c si臋 do pozycji siedz膮cej. Nago艣膰 nie przeszkadza艂a mu ani troch臋, jednak Danny mia艂 na ten temat odrobin臋 odmienne zdanie. – Jak si臋 czujesz? 

– J-ja…

Dan z艂apa艂 si臋 za szyj臋, czuj膮c pieczenie w prze艂yku. Pr贸bowa艂 odkaszln膮膰, jednak spot臋gowa艂o to tylko narastaj膮cy b贸l. Mike wygl膮da艂 przez chwil臋 na zdziwionego, jednak szybko zrozumia艂 pow贸d chrypki swojego kochanka.

– Biedactwo… – Z艂apa艂 jeden z kosmyk贸w jego w艂os贸w, zak艂adaj膮c mu go za ucho. – Zdar艂e艣 sobie gard艂o. Nie dziwi臋 si臋. By艂e艣 troszk臋… g艂o艣ny. C贸偶, je艣li nie masz nic przeciwko, zrobi臋 ci herbaty z miodem, dobrze? O ile go masz.

Daniel kiwn膮艂 g艂ow膮, spuszczaj膮c wzrok, bo by艂 zbyt za偶enowany by spojrze膰 mu w oczy. Pr贸bowa艂 u艂o偶y膰 si臋 wygodniej, lecz dyskomfort, kt贸ry zacz膮艂 odczuwa膰 w okolicach bioder, skutecznie mu to uniemo偶liwia艂. Gdy ubrany ju偶 Mike wyszed艂 z jego sypialni, niebieskiemu motylowi wyrwa艂 si臋 cichy j臋k. Dotar艂o do niego, jak bardzo jest mu w tej chwili wstyd. Szukanie znajomo艣ci na jedn膮 noc chyba nie jest dobrym pomys艂em… zw艂aszcza, 偶e tak bardzo nie chcia艂, by obcy krz膮tali mu si臋 po mieszkaniu. Jednak obecno艣膰 偶a艂obnika nie przeszkadza艂a mu ani troch臋. Ch艂opak by艂 bardzo mi艂y i czu艂y… a nawet go nie obrazi艂! Dlatego Dan czu艂 si臋 z tym tak bardzo 藕le. Nieznajomy da艂 mu wi臋cej mi艂o艣ci w jedn膮 noc, ni偶 jego by艂y partner przez kilkuletni zwi膮zek. To bardzo go zabola艂o.

Powoli wsta艂, odrzucaj膮c ko艂dr臋 od w艂asnego, rozgrzanego cia艂a. Poczu艂 nag艂y ch艂贸d, przez co automatycznie okry艂 dr偶膮ce ramiona d艂o艅mi. Przeszuka艂 szaf臋 w poszukiwaniu lu藕nych, szarych dres贸w i bluzy do kompletu. Dzi艣 siedzia艂 w domu wi臋c nie zamierza艂 w cokolwiek si臋 stroi膰. Rozpu艣ci艂 rozwalony warkocz i zwi膮za艂 w艂osy w niesfornego koka. Skrzywi艂 si臋, czuj膮c ostry b贸l w skroniach. Po raz kolejny przysi膮g艂 sobie, 偶e nigdy wi臋cej nie doprowadzi siebie do tak okropnego stanu.

Uda艂 si臋 do kuchni, gdzie zdezorientowany Mike poszukiwa艂 miodu, by doda膰 go do herbaty. By艂o mu g艂upio szuka膰 wszystkiego po szafkach i nie chcia艂 wyj艣膰 na w艣cibskiego. Dan widz膮c t臋 s艂odk膮 nieporadno艣膰 u艣miechn膮艂 si臋 pod nosem. Si臋gn膮艂 po sk艂adnik i poda艂 go 偶a艂obnikowi, kt贸ry zatrzepota艂 skrzyd艂ami w podzi臋ce. Chwil臋 p贸藕niej po艂o偶y艂 na st贸艂 dwie szklanki z paruj膮c膮 herbat膮, a Danny niewiele my艣l膮c popi艂 ni膮 lekarstwa. Sykn膮艂, gdy poparzy艂 sobie j臋zyk, a Mike za艣mia艂 si臋 rozbawiony.

– Powoli.

Czerwo艅czyk spojrza艂 na niego spod byka. Mike przygl膮da艂 mu si臋 weso艂y, siadaj膮c naprzeciwko. Przez chwil臋 delektowali si臋 przyjemn膮 cisz膮, kt贸ra nie by艂a ani odrobin臋 niezr臋czna. 艁akn臋li swojego towarzysza w do艣膰 mi艂ej i pogodnej atmosferze. Jednak, gdy tylko Mike si臋 odezwa艂, ca艂e napi臋cie powr贸ci艂o.

– Dan – zacz膮艂. Odczeka艂 chwil臋, dop贸ki drugi motyl na niego nie spojrza艂, po czym kontynuowa艂. – M贸wi艂em ci ju偶. Nie szukam znajomo艣ci na jedn膮 noc.

Daniel spi膮艂 si臋, zaciskaj膮c d艂onie na ciep艂ym kubku. Powoli odczuwa艂 zbli偶aj膮c膮 si臋 w艣ciek艂o艣膰 na siebie samego. Tak, Mike ostrzega艂 go. A teraz pewnie oczekuje czego艣 wi臋cej, chocia偶 Dan ju偶 obieca艂 sobie, 偶e rezygnuje ze sta艂ych zwi膮zk贸w.

– Musz臋 ju偶 i艣膰 – Podszed艂 do zamy艣lonego motyla, 艂api膮c za jego podbr贸dek, by ten na niego spojrza艂. – Ale ch臋tnie poznam ci臋 bli偶ej. S艂odki jeste艣. Jakby艣 mia艂 ochot臋 na kaw臋 albo nektar, oczywi艣cie tym razem bez alkoholu – doda艂 ze 艣miechem – to zadzwo艅. 

Wyci膮gn膮艂 ze swojej niewielkiej torby, kt贸r膮 tamtego wieczoru rzuci艂 w k膮t, czarny marker. Chwyci艂 za nadgarstek ch艂opaka i podwijaj膮c r臋kaw jego bluzy, zapisa艂 mu numer telefonu na r臋ce. Poci膮gn膮艂 jeszcze za jego d艂o艅, by z艂膮czy膰 na moment ich usta razem w delikatnym poca艂unku. Zdezorientowany Dan patrzy艂 tylko, jak nieznajomy (cho膰 w tej chwili ju偶 bardziej znajomy), opuszcza jego mieszkanie.

Zerkn膮艂 na czarne cyfry, dotkn膮艂 ust palcami, po czym gwa艂townie si臋 zarumieni艂. Och, Bo偶e! – pomy艣la艂. Chyba w艂a艣nie si臋 zauroczy艂. Mike by艂 tak bardzo czaruj膮cy… gdyby Danny pozna艂 go odrobin臋 wcze艣niej, mo偶e odpu艣ci艂by sobie jakiekolwiek znajomo艣ci z Anthonym. W艂a艣nie… Tony. Dan czu艂, 偶e jednak robi co艣 niew艂a艣ciwego. W g艂臋bi 艣wiadomo艣ci gn臋bi艂 si臋 negatywnymi my艣lami, g艂贸wnie o tym jak bardzo nie zas艂uguje na now膮 mi艂o艣膰. Wr臋cz odczuwa艂 jakby zdradza艂 Tony'ego, cho膰 tamten nie mia艂 wyrzut贸w, kiedy sam to robi艂. B艂臋kitnoskrzyd艂y mia艂 m臋tlik w g艂owie. Mike mu si臋 podoba艂… ale co je艣li tylko udawa艂? Tak jak Anthony na pocz膮tku ich znajomo艣ci? A tak naprawd臋 jest zimnym dupkiem bez uczu膰?…

Westchn膮艂 g艂o艣no, upijaj膮c kolejny 艂yk herbaty. Jeszcze przed chwil膮 zn贸w m贸g艂 poczu膰 czyj膮艣 przyjemn膮 obecno艣膰… Lecz teraz zosta艂 ca艂kiem sam. W domu ponownie zapanowa艂a nieprzyjemna cisza, kt贸rej Danny tak bardzo nienawidzi. Przypomina艂a mu ona czasy dzieci艅stwa. Pozornie w sieroci艅cu zawsze by艂o g艂o艣no. Bo m艂odsze dzieciaki ha艂asowa艂y i biega艂y po korytarzach, ganiaj膮c siebie nawzajem b膮d藕 bawi膮c si臋 w chowanego. Jednak gdy tylko zapada艂a noc wszystko cich艂o, a jedynym 藕r贸d艂em d藕wi臋ku by艂 tykaj膮cy zegar na korytarzu. Danny za dziecka bardzo ba艂 si臋 ciemno艣ci, a pech chcia艂, 偶e przez pewien okres mia艂 pok贸j sam. Dopiero p贸藕niej do艂膮czy艂 do niego paj膮k. Podczas samotnych nocy wyobra偶a艂 sobie niestworzone obrazy, chowaj膮c si臋 pod ko艂dr臋 przy najcichszym, podejrzanym d藕wi臋ku. Teraz jest mu z tego powodu wstyd, a krzy偶ak na ka偶dym kroku z艂o艣liwie mu to wypomina. Taka jest cena przyja藕ni. 

Motyl wr贸ci艂 do sypialni, by napisa膰 do Aidena, 偶e dzi艣 nie zjawi si臋 w pracy. W mi臋dzyczasie ogarn膮艂 troch臋 po艣ciel, kt贸ra wymaga艂a teraz prania i po艂o偶y艂 si臋 w now膮, 艣wie偶o wypran膮, kt贸ra pachnia艂a kwiatami. Nawet nie zorientowa艂 si臋, gdy zasn膮艂, my艣l膮c o przes艂odkim zapachu cia艂a Mike'a, otulaj膮cym go wcze艣niejszej nocy.

Obudzi艂 si臋 dopiero wieczorem, czuj膮c nieprzyjemne ssanie w 偶o艂膮dku. B贸l g艂owy prawie ca艂kiem przeszed艂, jednak zaspany Dan zupe艂nie zapomnia艂 o porannym kacu. Przeci膮gn膮艂 si臋 leniwie i podrapa艂 po karku, po czym poszed艂 poszuka膰 w lod贸wce czego艣 zjadliwego. Pad艂o na deser z owoc贸w, kt贸ry kupi艂 by zje艣膰 sobie na przerwie w pracy. Zajadaj膮c przysmak jego my艣li ponownie pow臋drowa艂y w stron臋 偶a艂obnika. Dlaczego ma odmawia膰 sobie tak dobrej znajomo艣ci, tylko przez Tony'ego? W艂a艣nie! Ma prawo zn贸w si臋 zakocha膰! A tamten dupek nie b臋dzie go ogranicza艂!

Dan zebra艂 w sobie resztki odwagi i zadzwoni艂 do ch艂opaka. W艂膮czy艂 tryb g艂o艣nom贸wi膮cy i wzi膮艂 si臋 za zmywanie naczy艅. Ostatnio nie mia艂 na to czasu, a w zlewie zacz臋艂a tworzy膰 si臋 piramida. No, a przecie偶 Danny tak bardzo nienawidzi nieporz膮dku!

– Hhhm… halo? – odezwa艂 si臋 zaspany g艂os br膮zowookiego. Daniel przy艂o偶y艂 d艂o艅 do ust, by nie zachichota膰, przy okazji brudz膮c si臋 pian膮. 

– Cze艣膰, to ja – przywita艂 si臋. – Przepraszam… Obudzi艂em ci臋? Wiesz, mam ci co艣 wa偶nego do powiedzenia.

– Dan! Oj, troszk臋 mi si臋 przysn臋艂o. Ale to nic, nie przejmuj si臋. Wal 艣mia艂o!

Daniel zakr臋ci艂 lej膮ca si臋 wod臋, wycieraj膮c d艂onie w czerwon膮 szmatk臋. Zacz膮艂 wyciera膰 jedn膮 ze szklanek, wypuszczaj膮c g艂o艣no powietrze z ust. Niewinny u艣miech wkrad艂 si臋 na jego twarz, gdy podejmowa艂, wed艂ug niego, tym razem jedn膮 z lepszych decyzji w 偶yciu. 

– Ch臋tnie um贸wi臋 si臋 z tob膮 na kaw臋.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz