pi膮tek, 12 marca 2021

CZERWONY BAR - 馃嵎 10 馃嵎

    Nevan wraca艂 ze szko艂y przej臋ty wyborem jakiego dokona艂. Wcze艣niej zaczepi艂a go Carmen i nawija艂a o imprezie z takim entuzjazmem, 偶e ch艂opak nie potrafi艂 odm贸wi膰 zjawienia si臋 na niej. Cho膰 w艂asne zaproszenie podar艂, m贸g艂 zjawi膰 si臋 jako para szatynki. Pono膰 w barze mia艂a pojawi膰 si臋 osoba, kt贸r膮 dziewczyna bardzo podziwia艂a. Dlatego nie umia艂 by膰 asertywny. Nevan nigdy nie m贸wi艂 nie.

Gdy wr贸ci艂 do domu, cisza kt贸r膮 zasta艂 by艂a wr臋cz nienaturalna, przez co zmartwienie ogarn臋艂o jego cia艂o. Bo gdy by艂o tak spokojnie to albo rodzic贸w nie by艂o w domu albo wszyscy si臋 modlili, albo…

– Wreszcie, g贸wnnniarzu.

…wszyscy chowali si臋 przed pijanym, agresywnym ojcem. Harry zamyka艂 si臋 u siebie, zag艂uszaj膮c jego krzyki gitar膮, matka by艂a w sypialni i modli艂a si臋 zestresowana, a Nevan… w艂a艣ciwie to on nigdy nie wychodzi艂 z pokoju, bo po prostu si臋 ba艂. Jednak gdy dochodzi艂o do takich sytuacji jak teraz, Harry zawsze go broni艂, potrafi艂 nawet pobi膰 si臋 z ojcem. Niestety Harry'ego ju偶 z nimi nie by艂o. A ich matka udawa艂a, 偶e nic nie widzi. Jak zawsze. Zawsze te偶 stawa艂a po stronie ojca, zawsze popiera艂a, zawsze gani艂a, gdy on to robi艂. Prawda by艂a oczywi艣cie troch臋 inna. Kobieta wcale nie nale偶a艂a do kategorii z艂ych matek. Ona tak samo si臋 ba艂a. M膮偶 zastrasza艂 j膮. Wpad艂a w sid艂a tego agresywnego fanatyka. Dlatego stara艂a si臋, by jej dzieci chocia偶 udawa艂y, i偶 zale偶y im na wierze chrze艣cija艅skiej. Potem sta艂o si臋 to dla niej czym艣 normalnym, ka偶dego dnia tak naprawd臋 modli艂a si臋 tylko o to, by jej dzieci nigdy nie by艂y ofiarami gniewu ich ojca, takimi jak膮 sta艂a si臋 ona. Matczyny instynkt by艂 silniejszy ni偶 licealna mi艂o艣膰 do m臋偶a, kt贸ry w tamtych czasach zachowywa艂 si臋 jeszcze normalnie. Niestety strach r贸wnie偶 g贸rowa艂, dlatego kobieta nie robi艂a nic w tej sprawie.

Jednak by艂y sytuacje o kt贸rych nawet ona nie mia艂a poj臋cia. Harry ju偶 kilka razy zosta艂 praktycznie skatowany przez ojca, jednak przez umiej臋tno艣膰 obrony, nie by艂o to a偶 tak straszne jakim mog艂o si臋 wydawa膰. Nevan by艂 艣wiadkiem jednej z takich scen. Jego starszy brat szarpa艂 si臋 wtedy z ojcem w salonie, a ten w przyp艂ywie w艣ciek艂o艣ci rozbi艂 synowi szklan膮 butelk臋 po w贸dce na g艂owie. Nie trzeba dodawa膰, 偶e by艂 wtedy mocno wstawiony. Ca艂a ta niedorzeczna akcja sko艅czy艂a si臋 wizyt膮 w szpitalu, ale ch艂opcy powiedzieli matce, i偶 by艂a to jedyne nieudolna b贸jka w szkole. Nie chcieli jej dodatkowo martwi膰, gdy偶 prze偶ywa艂a wtedy do艣膰 trudny okres w pracy.

Harry by艂 dla Nevana jak ochroniarz. No w艂a艣nie, by艂. I go zostawi艂. A przynajmniej tak to odbiera艂 szatyn. Obieca艂 mu, 偶e po niego wr贸ci… jednak ile jeszcze m艂odszy musia艂 to znosi膰? Siedemna艣cie wiosen ba艂 si臋 ojca, a cho膰 w tych pierwszych latach swojego 偶ycia nie do ko艅ca rozumia艂 co dzieje si臋 w domu, wraz z dojrzewaniem zacz膮艂 dostrzega膰 i rozumie膰 coraz wi臋cej. Jednocze艣nie nie by艂 te偶 taki naiwny, za jakiego brali go wszyscy z otoczenia. Wiedzia艂 co dzieje si臋 z matk膮, nawet je艣li nie zna艂 wszystkich szczeg贸艂贸w. Zdawa艂 sobie spraw臋 z tego, 偶e jest ona pod ca艂kowitymi wp艂ywami ojca, dlatego nigdy nie obroni swojego syna.

Nevan zignorowa艂 pijackie wo艂ania ojca i po cichu znalaz艂 si臋 w swoim pokoju by zamkn膮膰 si臋 na klucz. Skoro Carmen zmusi艂a go do ponownej wizyty w miejscu, kt贸rego wola艂 unika膰 (nie tylko z powodu bycia po偶eranym wzrokiem przez paj膮ka, ale r贸wnie偶 kwestii fa艂szywego dowodu!), to wola艂 jak najszybciej znale藕膰 si臋 w lokalu, bo to jednak by艂o dla niego o wiele przyjemniejsze miejsce ni偶 dom z ojcem alkoholikiem.

Naszykowa艂 sobie ca艂kiem 艂adn膮, bia艂a koszul臋, kt贸rej wyprasowa膰 nie m贸g艂. Dlatego musia艂 zadowoli膰 si臋 jedynie pogniecion膮, co odrobin臋 go zawstydza艂o. Chcia艂 wygl膮da膰 na wyluzowanego, dlatego wcisn膮艂 na siebie d偶insy z dziurami na kolanach. Niestety Nevan i moda to najwi臋ksze sprzeczno艣ci, ale stwierdzi艂 i偶 to i tak lepsze ni偶 gdyby przyszed艂 w dresach jak wi臋kszo艣膰 znajomych tamtego delikwenta. Zreszt膮 odni贸s艂 wra偶enie… 偶e Czerwony Bar jednak wymaga艂 cho膰 odrobiny elegancji w stroju.

Us艂ysza艂 g艂o艣ny trzask drzwi, co 艣wiadczy艂o o wyj艣ciu ojca z domu. Pewnie poszed艂 kupi膰 wi臋cej alkoholu b膮d藕 swoje ulubione papierosy. To by艂a szansa dla Nevana by chocia偶 spr贸bowa膰 wyprasowa膰 t臋 nieszcz臋sna koszul臋. Uwin膮艂 si臋 z tym na tyle szybko, 偶e zd膮偶y艂 znikn膮膰 w swoim azylu, akurat gdy m臋偶czyzna zjawi艂 si臋 z powrotem.

Przez to, 偶e zosta艂 w szkole na dodatkowych lekcjach, w domu pojawi艂 si臋 on dopiero par臋 minut przed dziewi臋tnast膮. A 偶e impreza zaczyna艂a si臋 punkt dwudziesta pierwsza, postanowi艂 ogarn膮膰 sw贸j wygl膮d. O dziwo na偶elowa艂 on odrobin臋 w艂osy, tym samym odkrywaj膮c swoje niebieskie oko. Sam nie wiedzia艂 czemu to zrobi艂. Bardzo si臋 go wstydzi艂, ale tym razem chyba nie mia艂 zamiaru si臋 nim przejmowa膰, tylko po prostu chwil臋 pobawi膰 si臋 z Carmen i wr贸ci膰 do domu. Przebra艂 si臋 w zaplanowany str贸j, a gdy zapina艂 ostatnie guziki koszuli, przyjrza艂 si臋 sobie w lustrze. Nevan wygl膮da艂 elegancko i ca艂kiem poci膮gaj膮co… jednak r贸wnocze艣nie przez budow臋 swojego cia艂a by艂 taki kruchy i delikatny. Wstydzi艂 si臋 siebie. Chcia艂 by膰 tak m臋ski jak Harry, a jedyne co z niego wyros艂o to takie chucherko. Przez to przeklina艂 geny jakie dosta艂. Ale nie m贸g艂 ich zmieni膰. Jedyn膮 ewentualno艣ci膮 pozostawa艂 jakiekolwiek sport, jednak Nevan nie czu艂 si臋 w tej dziedzinie ani odrobin臋 pewnie. Kiedy艣 nawet pr贸bowa艂 biega膰 po pobliskim parku, niestety szybko przekona艂 si臋, 偶e inni oceniaj膮 ka偶dego, nawet go nie znaj膮c. Wi臋c ten pomys艂 odpad艂 na starcie. Zreszt膮 Nevan my艣la艂 bardziej nad czym艣 zwi膮zanym z samoobron膮. By broni膰 si臋 przed ojcem, oczywi艣cie. Jednak偶e wiedzia艂, i偶 staruszek nigdy nie zafunduje mu takich zaj臋膰. Przecie偶 gdyby to zrobi艂 straci艂by mo偶liwo艣膰 wy偶ycia si臋 na nim.

Harry te偶 by艂by przeciwny p艂aceniu Nevanowi za cokolwiek. Chocia偶 troszczy艂 si臋 o niego, jednocze艣nie by艂 bardzo kapry艣ny. Dodatkowo starszy wci膮偶 poszukiwa艂 pracy. Chcia艂 p贸j艣膰 na dobre studia, by uwolni膰 si臋 od rodziny, jednak b臋d膮c bez jakiejkolwiek sumy m贸g艂 sobie o tym tylko i wy艂膮cznie pomarzy膰. Tak naprawd臋 stara艂 si臋 o prawa do opieki nad Nevanem, jednak niekoniecznie go o tym poinformowa艂. Brunet zdawa艂 sobie spraw臋 jak zacznie wygl膮da膰 偶ycie jego braciszka. Ci膮gle k艂贸tnie, obwinianie dziecka, kradzie偶 jego pieni臋dzy, a nawet r臋koczyny, to wszystko by艂o wycelowane w Harry'ego przez tyle lat. Nie chcia艂 by Nevan tak sko艅czy艂. Dlatego musia艂 jak najszybciej si臋 ustatkowa膰.

Nevan wr贸ci艂 po telefon do pokoju. Carmen wys艂a艂a mu wiadomo艣膰, 偶e wkr贸tce b臋dzie pod jego domem. Dlatego ch艂opak postanowi艂 poczeka膰 na ni膮 na dworze. Telefon zostawi艂 w pokoju, ukry艂 go 偶eby ojciec nie zauwa偶y艂, i偶 karakan nim dysponuje. Dosta艂 go rok temu na urodziny od Harry'ego, a cho膰 urz膮dzenie s艂u偶y艂o tylko do rozm贸w i posiada艂o dwie, ewentualnie trzy mini-gierki, to Nevan cieszy艂 si臋 z mo偶liwo艣ci komunikacji ze znajomymi. Oczywi艣cie g艂owa rodziny nie tolerowa艂a elektroniki w domu. Komputery? Laptopy? Smartfony i inne dziwne wynalazki? Traktowa艂 je jak odm贸偶d偶enie. Jedynym co w miar臋 akceptowa艂 by艂o kilka urz膮dze艅 codziennego u偶ytku i telewizor. Korzysta艂 z niego codziennie, w艂a艣ciwie reszta domownik贸w te偶 robi艂a to od czasu do czasu. Jednak mieli ograniczony czas u偶ytku. Dlatego Nevan z ka偶dym dniem czu艂 si臋 tutaj coraz bardziej jak w klatce. By艂 ca艂kowicie odseparowany od 艣wiata.

Zszed艂 po schodach, robi膮c to jak najszybciej. Liczy艂 na to, 偶e pijany ojciec siedzia艂 teraz w salonie i rozmawia艂 sam ze sob膮, jak to mia艂 w naturze, gdy przesadzi艂. Niestety, bardzo si臋 przeliczy艂. Wpad艂 na niego tu偶 przy drzwiach, a przera偶enie jakie go ogarn臋艂o, prawie odebra艂o mu mow臋. Czu艂, jak jego d艂onie staj膮 si臋 lodowate, a mrowienie w ko艅czynach nasila艂o si臋 z ka偶d膮 kolejn膮 sekund膮.

– Czego chhhcesz… – wybe艂kota艂 starszy karakan, w miar臋 艂agodnie jak na jego stan. P贸藕niej zauwa偶y艂, 偶e Nevan jest ubrany nienaturalnie zbyt elegancko, w dodatku w艂a艣nie zamierza艂 nacisn膮膰 na klamk臋. Automatycznie ogarn臋艂a go w艣ciek艂o艣膰. – Gdzie si臋 wybierasz niewychhhowany gnojku?

Nevan nie wiedzia艂 co ma mu odpowiedzie膰. Spu艣ci艂 g艂ow臋, zaciskaj膮c d艂onie na ramionach ze strachu. Wiedzia艂. Wiedzia艂, 偶e to b臋dzie z艂y pomys艂, a i tak da艂 si臋 nam贸wi膰.

– J-ja… – zacz膮艂 cichutko, a gdy jego ojciec krzykn膮艂 na niego, 偶e nie s艂yszy, powt贸rzy艂 troch臋 g艂o艣niej. – J-ja id臋 na urodziny k-kolegi…

M臋偶czyzna rykn膮艂 tak g艂o艣nym 艣miechem, 偶e Nevan instynktownie skuli艂 si臋 jeszcze bardziej. Gdyby wyszed艂 cho膰 minut臋 p贸藕niej… Mo偶e mia艂by szans臋 unikn膮膰 konfrontacji z ojcem…

– Nigdzie nie idziesz.

Nevan zacisn膮艂 z臋by w przyp艂ywie delikatnej z艂o艣ci. Dlaczego nie? Przecie偶 nie mia艂 zamiaru zrobi膰 nic z艂ego. Chcia艂 tylko towarzyszy膰 Carmen i jej kole偶ankom, nie mia艂 zamiaru nawet zerka膰 na alkohol. M贸g艂 ponownie spotka膰 tego przemi艂ego barmana, kt贸ry zasugerowa艂 mu nektar bez procent贸w. Ignoruj膮c s艂owa ojca, spr贸bowa艂 przej艣膰 obok gdy poczu艂 jak zostaje gwa艂townie odepchni臋ty od drzwi. Upad艂 na pod艂og臋, sycz膮c cicho, bo obtar艂 sobie 艂okie膰 o fragment wyk艂adziny.

– Ty rozwydrzona kurwo! – Gniew m臋偶czyzny sta艂 si臋 na tyle silny, i偶 Nevan zatrz膮s艂 si臋 jak osika. Jego oczy by艂y szeroko otwarte ze strachu, a oddech sta艂 si臋 tak nieregularny, 偶e ch艂opak prawie straci艂 przytomno艣膰.

Niestety m臋偶czyzna nie poprzesta艂 na wyzwiskach. Chwyci艂 le偶膮ca na stole butelk臋 i zacz膮艂 ok艂ada膰 ni膮 ch艂opaka. Nevan, w przyp艂ywie adrenaliny przesta艂 odczuwa膰 strach. Jedyne czego pragn膮艂 to wydosta膰 si臋 z tego domu jak najszybciej i ucierpie膰 w najmniejszym stopniu. W prawdzie dosta艂 mocnego kopa energetycznego, jednak wci膮偶 by艂 zbyt s艂aby by uwolni膰 si臋 od si艂acza, jakim by艂 jego ojciec. Kiedy艣 chodzi艂 na boks, a podczas libacji zdecydowanie zbyt cz臋sto mu si臋 to przypomina艂o. M艂ody karakan stara艂 si臋 z ca艂ych si艂 by ciosy nie trafia艂y w jego cia艂o. Po ka偶dym kolejnym na jego ciele pojawia艂 si臋 albo ogromny siniak, albo zadrapanie. W pewnej chwili nawet poczu艂 jak co艣 ciep艂ego sp艂ywa mu po skroni, potem zorientowa艂 si臋 偶e to krew. Kopn膮艂 ojca w piszczel, a ten odsun膮艂 si臋 z wrzaskiem i kilkoma okropnymi przekle艅stwami.

Nevan wybieg艂 z domu, nie zatrzymywa艂 si臋 dop贸ki nie by艂 艣wiadom, 偶e w tym miejscu mo偶e mu kto艣 pom贸c, w razie agresji jego ojca. Na偶elowane w艂osy z powrotem by艂y potargane, a wi臋kszo艣膰 z nich zas艂ania艂a mu oko, kt贸re dzi艣 zapragn膮艂 pokaza膰 艣wiatu. Ale to by艂o wcze艣niej. Teraz zn贸w zrozumia艂, 偶e jest tylko zwyk艂ym, szarym owadem w tym wielkim 艣wiecie. I nie jest nikim wyj膮tkowym.

– Nevan!!! – wrzasn臋艂a piskliwie Carmen, truchtaj膮c do niego w swoich b艂yszcz膮cych, r贸偶owych butkach na obcasie. Wygl膮da艂a na wstrz膮艣ni臋t膮 jego stanem. – Kochany, co ci si臋 sta艂o?!

Nevan nie odpowiedzia艂. Ulga jak膮 poczu艂 nape艂ni艂a jego oczy 艂zami, kt贸re ju偶 po chwili sp艂yn臋艂y po jego obitych policzkach. Szybko je star艂, bo zrobi艂o mu si臋 wstyd, 偶e rozrycza艂 si臋 przed dziewczyn膮, w dodatku da艂 si臋 pobi膰 jak jaka艣 艂amaga.

– Oj… je艣li nie chcesz to nie m贸w! Ale prosz臋, nie p艂acz… chod藕my ju偶… tam pomog臋 ci to wszystko zakry膰, dobrze?

Nevan pokiwa艂 g艂ow膮 w odpowiedzi. Troska zawarta w g艂osie Carmen sprawi艂a, 偶e poczu艂 si臋 jeszcze bardziej 偶a艂o艣nie, ni偶 wygl膮da艂. Pierwszy raz pr贸bowa艂 postawi膰 si臋 ojcu. I sko艅czy艂 tak samo jak Harry, gdy ten tego dokona艂.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz